czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział I


Łagodne promienie światła obudziły mnie. Przeciągnąwszy się spojrzałam na budzik.
-Idealnie- pomyślałam, była wpół do dwunastej. Jeszcze chwilę poleżałam i zwlokłam się z łóżka. Jak codziennie wstając spojrzałam w lustro, moje blond włosy były roztrzepane, zresztą jak zawsze po obudzeniu. Dziś jakimś cudem pod niebieskimi oczami nie widniały wory od zarwanych nocy.
Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc ulubioną część mojego ciała- blade usta. Zbiegłam po schodach wprost do pokoju Liama. Widząc go śpiącego w ubraniach z gitarą w ręku uśmiechnęłam się i podeszłam do łóżka. Delikatnie wyjęłam instrument z jego objęć i usiadłam na skraju niepościelonego łóżka. Rozejrzałam się dokładnie po jego pokoju, jakbym była tu pierwszy raz. Jasno niebieskie ściany pokryte były przyczepionymi na taśmę zapisanymi kartkami papieru, na których widniały nowe teksty piosenek. Na wykonanym z jasnego drewna biurku, paliła się jeszcze lampka. Kątem oka zobaczyłam, że w ręku chłopaka widnieje zgnieciony papier. By nie obudzić Liama, łagodnie wzięłam kartkę i zaczęłam czytać:

''When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel the right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this''*

Łza zakręciła się w moim oku, wierzchem dłoni starłam ją i odłożyłam kartkę na biurko. Liam był idealny, romantyczny, wesoły, przystojny. Pamiętam wieczory kiedy byliśmy mali. Chłopak brał gitarę i śpiewał mi napisane przez siebie kołysanki. Jego głos zawsze sprawiał, że moje serce biło kilkaset razy szybciej. Zamykam oczy i widzę płomienie ogniska,  on siedzi tuż obok mnie i brzdąka coś na gitarze. Z jego ust wydobywają się ciche odgłosy, szeptanie, już wtedy wiedziałam, że komponuje. W jego brązowych oczach widziałam małe skierki, które migotały coraz mocniej.  Brunet robi to najlepiej na świecie, jestem tego pewna jak słodkości Nialla- przyjaciela Liama zza ulicy. Na myśl o tym stworzonym do jedzenia chłopaku uśmiechnęłam się i postanowiłam obudzić brata. 
-Liam!- szepnęłam mu prosto do ucha.
-Huh? - usłyszałam cichy dźwięk. 
-Czas wstawać, mieliśmy dziś jechać na zakupy. Pamiętasz?- subtelnie potrząsnęłam jego ramieniem, by go troszkę ocucić.
-Bell, weź mój samochód i jedź sama, ja nie mam ochoty zrywać się z rana do jakiegoś przepełnionego napalonych na wyprzedaże dziewczyn centrum handlowego.- przekręcił się na bok i olał mnie. Panie i Panowie wracamy do prawdziwego świata rodzeństwa. Wytknęłam tylko język i wyszłam z pokoju brata. Zeszłam na parter i weszłam do kuchni, mama stała przy zlewozmywaku i sprzątała naczynia po zjedzonym już śniadaniu. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej kefir truskawkowy. Upiłam kilka łyków i przywitałam się z mamą. Pośpiesznie przygotowałąm kilka kanapek i energicznie je zjadłam. By nie przedłużać pobiegłam do swojego pokoju. Zegarek wskazywał dwunastą, jeśli chciałam zdążyć kupić cokolwiek ładnego na wyprzedaży musiałam się sprężyć.  Z szafy wyciągnęłam przygotowane wczoraj ciuchy: obcisłe jasno niebieskie rurki, białą bokserkę i czarne, wysokie szpilki na platformie. Blond włosy spięłam w wysoką kitkę i pomalowałam się delikatnie. Wychodząc z domu krzyknęłam tylko, iż jadę do sklepu i nie wiem o której wrócę. Udałam się do garażu gdzie czekał już na mnie nowy samochód Liama, który został mi pożyczony. Nie mogłam uwierzyć, że mój kochany, starszy brat wolał pożyczyć mi swoje auto niż wstać z łóżka. Po raz pierwszy jadę gdziekolwiek sama jego samochodem, to rodzice zawsze dawali mi swojego starego forda, a dziś? Jadę do sklepu srebrnym volvo, już widzę minę szkolnej elity kiedy zajadę pod galerię takim autem. Wyjeżdżając z garażu napisałam wiadomość do Vee, mojej najlepszej przyjaciółki. ,,Nie wiem jak ty ale ja już jadę na tą wyprzedaż. Liam dał mi swoje volvo! Dasz wiarę? Dobra skarbie, czekam na ciebie w kawiarni na trzecim piętrze. Bella. Xxx’’. Odłożyłam białego iPhona na deskę rozdzielczą i ruszyłam w drogę do oddalonego o kilka mil Londynu. Jechałam spokoje dwupasmówką kiedy mój telefon zawibrował. Wolałam nie kusić losu i nie kierować jedną ręką więc zatrzymałam się na poboczu i przeczytałam sms’a od Vee. ‘’Wybacz babeczko, ale ja jestem dziś umówiona. Nagła sprawa, kiedy powiem Ci, że znalazłam chłopaka nie będziesz zła, nie? upss, właśnie się wygadałam. No cóż, kocham cię Bella, miłych zakupów. Vee.xxx’’. Kiedy tylko przeczytałam, że blondasek znalazł sobie chłopaka pisnęłam za szczęścia. Moja najlepsza przyjaciółka od piaskownicy, która zawsze omijała chłopaków szerokim łukiem znalazła sobie kogoś? Gdyby powiedziałaby to inna osoba wyśmiałabym ją. Można powiedzieć, iż w tej przyjaźni to ja byłam tą która uganiała się za chłopakami, ale nigdy nie mogła znaleźć tej właściwej osoby, przy której nie musiałaby nikogo grać. Vee byłą postrzegana jako moja elita, ludzie ze szkoły uważają, że jestem plastikowa. Poniekąd musze przyznać im rację, kiedy tylko wychodzę gdziekolwiek zakładam maski. Jeśli pokazałbym prawdziwą siebie w świecie kłamstw, rozczarowań, plotkarzy nie przetrwałbym długo a ludzie uważaliby mnie za słabą. Dlatego musze grać, jeśli ktokolwiek miałby się nade mną użalać to tylko ja sama, inni mają postrzegać mnie jako ostrą sztukę, której największy problem to nowy kolor paznokci. Tak ma zostać. Podłączywszy zestaw słuchawkowy puściłam swoją play listę i ruszyłam w drogę. Tuż przed Londynem stałam w korku. Ludzie wściekali się a ja spokojnie czekałam na swoja kolej skrętu, która nadeszła po czterdziestu minutach. Kiedy tylko zobaczyłam zielone światło nacisnęłam pedał gazu. Przejeżdżając przez skrzyżowanie nagle poczułam mocny wstrząs. Ostro zarzuciło mnie w przód, pas ścisnął mój brzuch. Myślałam, że za chwilę zwymiotuję. Kiedy do mojej głowy wreszcie dotarł głośny huk, zorientowałam się, że właśnie przeżyłam stłuczkę- samochodem brata. Wysiadłam wściekła z samochodu kierując się w stronę czerwonego forda który miał czelność wjechać w mój prawy bok. Kiedy jego kierowca wysiadł, widać było po nim, iż jest cały czerwony- było mu głupio. Już miałam zacząć po nim jechać kiedy brunet spojrzał prosto na mnie. Popatrzyłam na jego piękne niebieskie oczy, w których było widać miliony skrzących się iskierek- zaniemówiłam.  Przez chwilę miałam wrażenie jakbym tonęła w nieskończonej, morskiej głębi tych oczu. Nogi się pode mną ugięły, mój umysł jakby na chwilę odszedł- nie wiedziałam co się ze mną dzieje. I wtedy usłyszałam jego głos. Było w nim coś odbiegającego od normy, coś jednocześnie słodkiego ale drażniącego, cecha której słowami określić się nie dało.
-Tak cię przepraszam, zamyśliłem się i nie zauważyłem, że moje światło właśnie się zmieniło.- wzrok chłopaka na chwilę umknął w bok.- Drogi ten samochód? Nie jestem pewny czy koszty naprawy pokryje moje odszkodowanie.- brunet przygryzł wargę i znów spojrzał prosto w moje oczy. Momentalnie zrobiło mi się słabo, na twarzy chłopaka w mgnieniu oka wymalowało się przerażenie, czy ja zbladłam? Świat wokół mnie zawirował, matko Annabelle co się z Tobą dzieje? Poczułam, iż tracę grunt pod nogami. Niebieskooki zdążył mnie przytrzymać gdy delikatnie padałam na ziemię.
-Wszystko dobrze?- zapytał zatroskany, poczułam jego elektryzujący dotyk- jego ciepło. Brunet subtelnie głaskał mój policzek.- Może pojedziemy do szpitala? Coś ci się stało?
-Tak, tak.-wydusiłam z siebie.- Wszystko jest ok.- Za niewielką pomocą chłopaka podniosłam się i zjechałam samochodem na pobocze.
-Ach, gdzie moje maniery? Jestem Louis.- uśmiechnął się i pocałował mnie w rękę.
-Annabelle.- uśmiechnęłam się nieśmiało. Chłopak odchrząknął i dopiero wtedy usłyszałam, niemal niewyczuwalną na początku chrypkę w jego głosie.
-To, może wezwę kogoś do tych samochodów a my przejdziemy się na kawę? Oczywiście ja stawiam- Louis uśmiechnął się aj ego wzrok znów powędrował na auto brata.-Po samochodzie wnioskuję, że pani niezbyt lubi coś taniego także ostrzegam, iż ja jestem bardziej skromnym chłopakiem i nie mam za wiele.- uśmiechnął się niepewnie, było widać, że był pod straszną presją tej całej sytuacji. Denerwował się, poznałam to ponieważ tak jak ja bawił się palcami.
-Także bawię się placami kiedy się denerwuję.- uśmiechnęłam się i to uczucie znów powróciło. Fala gorąca, serce załomotało mi w piersi. – Ale nie masz się czym przejmować, Louis?- chłopak pokiwał głową na tak, i uśmiechnął się trochę pewniej.-Pozwól, że będziemy mówić do siebie po imieniu. Mam dopiero siedemnaście lat i nieźle denerwuje mnie kiedy ktoś mówi do mnie ,,pani’’.
-Naprawdę masz dopiero siedemnaście lat?- Lou popatrzył na mnie pytająco, chyba nie do końca wierzył w to co powiedziałam.
-Tak, wiem.- powiedziałam pewna, iż chłopak jest ode mnie młodszy.-Nie lubisz starszych.- zaśmiałam się i niekontrolowanie zaczęłam pstrykać palcami.
-Starszych?- chłopak wybuchł śmiechem, był taki słodki. Zauważyłam, iż ma śliczne dołeczki.- Kochana, niektórzy uważaliby mnie za pedofila jeśli wiedzieliby ile masz lat. To co idziemy na tą kawę czy ze staruszkami się nie umawiasz?- spojrzał mi w oczy a ja nie miałam pojęcia, dlaczego serce nadal łomotało mi w piersi. 

*
Cześć! Witam was wszystkich zgromadzonych tutaj wiernych. Mam nadzieję, że po tym beznadziejnym rozdziale pierwszym mnie nie zostawicie ponieważ ten blog jest jedyny pod którego postami mam tak dużo komentarzy *.* Chciałam zaznaczyć, iż to mój pierwszy blog o One Direction i trochę stresuję się pisząc każdy rozdział ponieważ Directioner jestem kilka tygodni i boję się, iż walnę jakąś gafę. A więc mam do was prośbę, szczerze i konstruktywnie wyrazajcie swoją opinię. Jeśli coś Wam się nie spodoba to mówicie śmiało! Ano, i sprawa której nie poruszyłam pod Prologiem, blog będzie zawierał wątek o treści homoseksualnej pomiędzy dwoma mężczyznami. W opowiadaniu mogą pojawić się sceny erotyczne. Mam nadzieję, iż po tych informacjach nikt nie ucieknie gdzie pieprz rośnie. 
Do następnego! :3 

6 komentarzy:

  1. Super!!! *-* Pisz dalej! Czekam na następny!! *__* <33

    @ILoveThisFirst

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się bardzo podoba <3 czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie ucieknę jak pieprz rośnie ;)Rozdział jest okej, podoba mi się, chociaż zawsze może być lepiej, i sądzę, że z notki na notkę będzie. Rozdział jest zdecydowanie mniej dopracowany od prologu, wnioskuję, że nie miałaś dużo czasu, a chciałaś dodać jak najszybciej ;)A no i może zdradziłabyś tą homoseksualną parę, czy wolisz zachować to w tajemnicy?
    Powodzenia i weny,
    Im_from_Poland z twittera xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny. ♥ Jak najszybciej dodawaj następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się świetnie choć kolor czcionki mnie męczy. Wiem ,że między Bellą a Louisem będzie miłość ale i tak chcę czytać dalej. Między innymi by dalej śledzić losy bohaterów. Czyli mam rozumieć oni nie są jeszcze One Direction. I tak ma być. Kocham ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, bardzo mi się podoba!! Powodzenia przy pisaniu. Polecę go moim kumpelom ;)
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń