sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział II ''Zielone oczy''

 Cześć, cześć! A więc już w tym rozdziale pojawi się wątek homoseksualny o którym wcześniej wspominałam. Rozdział nie jest zły, wydaje mi się, że wyszedł całkiem nieźle ale to jak zawsze zostawiam Wam, czekam na nowy szablon od Anusi który mam nadzieję przyjmie! Tekst zapisany kursywą to wspomnienia, czyje? Dowiecie się czytając. : )



 Miałem ochotę rozpędzić się i rozwalić samochód o najbliższe drzewo. Prawdę powiedziawszy zrobiłbym to gdyby nie ten ciągnący się przede mną jak i za mną korek. Krew we mnie buzowała. Gdybym tylko go zobaczył, bez zawahania zabiłbym go. Nigdy nie przypuszczałem, że mógłbym kochać i nienawidzić równocześnie jedną osobę tak mocno jak teraz. Najśmieszniejsze jest to, iż mimo tych złych emocji, nie umiem przestać go kochać- i nigdy nie będę potrafił. Kilka łez spłynęło po moim policzku, co miałem zrobić? Błagać go na kolanach by wrócił, zostawił to co nazwał ,,błędem’’,  był ze mną? To by było niedojrzałe a co jak co ja dojrzały jestem. Pff, hahaha Tomlinson dobry żart. Spójrz prawdzie w oczy, przed chwilą chciałeś się zabić przez niespełnioną miłość i jego cholerny błąd a teraz śmiesz twierdzić, iż jesteś dojrzały? Gdybyś taki był nie patrzyłbyś na przeciwności które często stawiał Wam los, zapomniałbyś o tym co zrobił i pomógłbyś mu, ale ty nie potrafisz, jesteś zwykłym tchórzem, i to boli Cię najbardziej. Wierzchem dłoni starłem łzy i obiecałem sobie, że nie dopuszczę do swojego serca, żadnej innej osoby. W twej chwili nie potrafiłem sobie wyobrazić życia bez niego, kiedy tylko zamykałem oczy widziałem jego szmaragdowo-zielone tęczówki które zachłannie spoglądały na każdy zakątek mojego ciała. Szeptał moje imię delikatnie zsuwając ze mnie marynarkę, gładził mój policzek i z każdym nowym pocałunkiem szeptał jak bardzo mnie kocha, jak bardzo jestem mu potrzebny. Dlaczego to tak szybko minęło? Dlaczego nie mogę wrócić do tej chwili i odtwarzać ją jak płytę DVD, kiedy tylko będę chciał? Spojrzałem na tatuaż z napisem ,,oops!’’ i mimowolnie się uśmiechnąłem.
Powolnym krokiem szedłem w stronę hotelu Londyn był piękny zimowym wieczorem. Nagle w cieniu pojawiła się niewyraźna męska sylwetka. Zmrużyłem oczy i zauważyłem, że chłopak w dłoni trzyma stos kartek które energicznie przekręcał i czytał. Kiedy byliśmy wystarczająco blisko siebie zauważyłem, że na plecach chłopak dźwiga gitarę. Uśmiechnąłem się tak jak zawsze do przypadkowych osób które wydawałyby się miłe i powiedziałem:
-Hej! (Ang. Hi)- w tym samym czasie chłopak poślizgnął się na zamarzniętej kałuży.
-Oops!- zdążył wyszeptać zanim znalazł się na ziemi. Energicznie schyliłem się i wyciągnąłem do chłopaka rękę. I wtedy porazi pierwszy ujrzałem jego iskrzące się jak niebo pełne gwiazd oczy, od dziś jedynym moim pragnieniem było spoglądanie w nie każdego ranka i wieczoru.
Louis jak ty się zmieniłeś, zanim go poznałeś mówiłeś, przyrzekałeś sobie, że nigdy nie ozdobisz swojego ciała jakimiś piekielnymi tatuażami, a teraz? Nie dość, że masz ich kilkanaście to w kieszeni pustka a więc prędko ich nie usuniesz. Znów niczym idiota uśmiechnąłem się sam do siebie i wtedy usłyszałem huk. Nagle wspomnienia o ty wyparowały z mojej głowy wszystko o czym myślałem rozpłynęło się w powietrzu- pojawiła się nowa para zielonych oczu w moim życiu.
Tydzień później.
Nie wiem jaka szatańska moc mną włada ale popełniłem kolejny błąd w swoim życiu- zakochałem się. Od dnia wypadku nie mogę zapomnieć o Anabelle, widzę jej śliczne zielone oczy, delikatny uśmiech, długie, blond włosy. Coraz częściej przyłapuję się na myśleniu o tym co wydarzyłoby się gdybym poprosił ją o numer, zapytałbym gdzie mieszka. Spotkalibyśmy się? Jak potoczyłaby się nasza znajomość? Czy miałbym u niej jakiekolwiek szanse? Louis, Louis, Louis niby masz dwudziestkę na karku ale zachowujesz się gorzej niż pięciolatek w przedszkolu. Muszę wreszcie wziąć sięga siebie i poćwiczyć trochę do przesłuchania, w końcu nie zamierzam iść na te studia, a mam dość siedzenia na utrzymaniu mojej mamy. Mój wybór na casting to Plain White T’s- Hey There Delilah, jedna z moich ulubionych piosenek. Wcześniej on ćwiczył ze mną śpiewanie, a teraz kiedy nie ma go został mi tylko mój głos i napisane przez nas piosenki, nie wiem czy uda mi się przejść dalej, zależy mi na tym ale jednocześnie boję się tego, że usłyszę same słowa ,,nie’’.  Mama wyszła gdzieś z przyjaciółkami więc to dobry czas by wreszcie trochę potrenować, przesłuchanie już za 3 dni a jedyne co umiem to tekst utworu wykuty na blachę. Podniosłem swój seksowny tyłeczek z ciepłej kanapy i ospale zbiegłem do schodach do swojego pokoju- tak mieszkam w podziemiach, co jest bardzo wygodne bo mam bezpłatną klimatyzację. Chwyciłem pilot od wieży w której już od kilku dni kisiła się płyta z podkładem do wybranej przeze mnie piosenki. Nacisnąłem magiczny guziczek ,,play’’ i na wszelki wypadek wziąłem wydrukowaną tydzień temu kartkę z  tekstem piosenki. Nuciłem pod nosem wstęp i zacząłem śpiewać: ,,Hey there Delilah, What’s it like In New York city?’’ rytmicznie zacząłem klepać ręką w kolano- to zawsze mi pomagało. ,,Oh, it’s what you do to me, what you do to me? ‘’. Oczami wyobraźni widziałem uśmiechających się jurorów, klaszczącą widownie. Przeniosłem się tam, dałem się ponieść muzyce, wyobraźni, zmysłom. Byłem tam a oni ze mną, wszystko o czym marzyłem było jakby na wyciągnięcie ręki- tak działała na mnie muzyka a to wszystko dzięki niemu.  Jak wiele wprowadził do mojego życia, jak wiele zabrał odchodząc. Czasami kiedy pozwalam sobie na myślenie o nim zadaj sobie pytanie czy kiedykolwiek będzie tak jak wtedy z nim? Czy kiedykolwiek on do mnie wróci? Czy jeszcze raz sprzeciwimy się światu?


8 komentarzy:

  1. OMG! Jaki świenty ciąg dalszy!!Masz wielki talent, wiesz? Czekam oczywiście na następny rozdział ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :D masz bardzo fajny styl pisania, fantastycznie się czyta :D
    a sam pomysł na historię też "inny" :)
    czekam na kolejny rozdział :D <3
    @_Carroo_

    OdpowiedzUsuń
  3. krótki rozdział, więc komentarz też będzie krótki. Jest okej. Poprzedni wydawał mi się lepszy, ale mówiąc szczerze średnio już go pamiętam, więc się nie wypowiem :)Pisz dalej! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Pisz dalej!
    A tak wgl to zostałaś przeze mnie nominowana do liebster award :) Szczegóły u mnie: http://czarownica-z-rodu-blackow.blogspot.com/2012/12/nominacja-do-liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo, świetne!! Pisz,piszz! Jestem baardzo ciekawa co dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Początkowo, kiedy zorientowałam się, że w opowiadaniu będzie wątek homoseksualny, nie wiedziałam, czy mi to odpowiada. Lubię 1D, ale mimo wszystko jestem przeciwna wszelkim bromance xD Ale fikcja, to tylko fikcja, prawda?
    Strasznie polubiłam główną bohaterkę. Ma w sobie wrodzone ciepło i radość, a tacy ludzie naprawdę potrafią poprawić komuś humor. Widać, że zależy jej na dobru innych, a tę cechę zdecydowanie najbardziej lubię w ludziach. Tylko nie mogę uwierzyć w to, że nie wymieniła się numerami z Louisem! Stłuczka to może niezbyt szczęśliwy początek znajomości, ale, jak zresztą widać, ta dwójka przypadła sobie do gustu. Z jednej strony chciałabym, aby między siostrą Liama a Lou coś się wydarzyło, ale z drugiej jego uczucie do Harry'ego (bo to on jest tym chłopakiem o zielonych oczach, prawda?) jest bardzo silne, dlatego może stanąć na przeszkodzie w ich ewentualnym związku. Więc czy na pewno tak źle się stało, że nie mają ze sobą kontaktu? Zresztą podejrzewam, że Annabelle i Louis prędzej czy później na siebie znowu wpadną. Jestem bardzo ciekawa, jak to się dalej potoczy.
    Wydaje mi się, że to ciekawy pomysł na opowiadanie, a przede wszystkim - łatwo brnie się przez kolejne rozdziały ;>
    Czekam na ciąg dalszy, a w wolnej chwili zapraszam do mnie: http://siegajac-nieba.blogspot.com
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :) nominowałam Cię do Liebster Award, więcej informacji u mnie na blogu :)
    http://all--dreams-come-true.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń